Karmienie piersią jest czynnością całkowicie naturalną. Wydzielanie mleka jest regulowane przez hormony po to, aby zapewnić przeżycie potomstwu. Jednak obecne czasy spowodowały, że naturalny rytm karmienia mlekiem matki został zachwiany. W dzisiejszych kobietach nie ma pewności, że ich ciała są w stanie zapewnić pożywienie dziecku, bez względu na wszystko.
Młode matki są pełne niepokoju, czy ich piersi sprostają zadaniu wykarmienia dziecka.
Wciąż wśród kobiet ciężarnych, uczęszczających do szkół rodzenia, słyszy się deklaracje: będę karmić, jeżeli będę miała wystarczającą ilość mleka.
Biorąc pod uwagę znane obecnie fakty o laktacji, zdanie to powinno brzmieć: będę karmić.
Bo będę miała wystarczającą ilość mleka. Jednak w większości przypadków jednak słyszy się niepewność. Coś jakby niedowierzanie, czy mój organizm podoła. To nie wszystko. Powszechna obawa, że mleka będzie za mało, nie kończy się z chwilą urodzenia dziecka.
Ogromna ilość kobiet, które spotykam na swojej drodze, boryka się z obawą, że faktycznie tego mleka mają za mało, i że dziecko nie najada się. Z czego wynika ten lęk? Najczęściej ma swój początek w niepokoju dziecka.
Jeżeli po urodzeniu maluszek często płacze, ma w ciągu dnia kryzysy lub nie może zasnąć, pierwsza myśl, jaka przychodzi nam całkiem naturalnie do głowy, to że może jest głodny.
Nie do końca jeszcze potrafimy odczytać sygnały, które dziecko nam daje. Młodzi rodzice bardzo często zastanawiają się, ile dziecko zjadło i po czym poznać, czy się najadło. A ponieważ wydzielanie mleka oraz ilość, jaką dziecko rzeczywiście zjadło, jest czymś, co trudno zmierzyć, rodzi się niepokój. W obecnych czasach wszyscy mamy potrzebę wiedzy. Laktacja jest dziedziną naszego życia, którą trudno jest skontrolować w taki sposób, do jakiego przyzwyczaiła nas cywilizacja. Nie możemy tego zrobić żadnym komputerem, ani urządzeniem wszczepianym do piersi.
Jednak mimo, że ilość mleka wyssanego przez dziecko trudno jest zmierzyć, istnieją sposoby, aby sprawdzić, czy maleństwo się najada.
Jeżeli rodzi się obawa, że mleka jest za mało, warto poświęcić odrobinę czasu na obserwowanie dziecka pod tym kątem. Co można zrobić? Przede wszystkim warto policzyć ilość zmoczonych pieluszek na dobę: powinno ich być co najmniej 6. Należy policzyć stolce: nie martwimy się, jeżeli jest ich minimum 3 (może być więcej). Przez kilka dni warto mieć przy sobie kartkę i długopis, aby spisać karmienia. Uspokajająca liczba to 8 lub więcej karmień na dobę, w tym przynajmniej jedno w nocy. Popatrzmy na nasze dziecko: jeżeli ssie efektywnie, będziemy słyszeć przełykanie, a po posiłku będzie uspokojone. Piersi kobiety będą nieznacznie inne przed karmieniem i po karmieniu. Kolejna rzecz, jaką możemy zrobić, gdy niepokój rośnie, to wybrać się do przychodni i zważyć dziecko. Informacja o przyroście powie nam o laktacji najwięcej.
Jeżeli wszystkie te dane, które zbierzemy, będą wyglądały uspokajająco, możemy wyciągnąć wniosek, że wszystko jest w porządku z ilością mleka.W znakomitej większości przypadków okazuje się, że był to pozorny niedobór mleka.
Dlaczego w takim razie tak wiele matek wciąż martwi się o to samo?
Dziecko, które mimo pełnego brzuszka jest płaczliwe, może mieć szereg innych potrzeb do spełnienia.
Ogromna ilość dzieci przez pierwsze miesiące po porodzie potrzebuje pomocy w wyciszeniu i uśnięciu, ponieważ same nie mogą sobie poradzić ze swoim zmęczeniem i przeładowaniem bodźcami. Wiele noworodków uspokaja się dopiero, gdy dorosły zapewni im kołysanie, rytmiczne chodzenie i tulenie na rękach, jednostajny szum, ścisłe zawinięcie w kocyk lub chustę albo wyciszające ssanie piersi.
Jeżeli przez dłuższy czas nie udaje się znaleźć skutecznego sposobu na uspokojenie malucha, będzie miał wiele kryzysów. A płaczliwe dziecko kojarzy się rodzicom z dzieckiem głodnym. Dlatego tak wiele matek sięga w momentach zwątpienia po mleko modyfikowane.
I ten krok może faktycznie pociągnąć za sobą zmiany w ilości produkowanego mleka.
Wiemy już, że im częściej i dłużej dziecko jest przy piersi, tym lepiej pobudza ono proces produkcji mleka. Będąc często przystawiane, zamawia pewną konkretną ilość, a organizm matki na to zamówienie odpowiada. Podanie mieszanki w sytuacji, gdy podejrzewamy (ale nie mamy pewności), że mleka jest za mało, może zaburzyć mechanizm zamawiania i dostawy.
Nawet jeżeli dziecko staje się po mleku modyfikowanym spokojniejsze, nie rozwiązuje to problemu na dłuższą metę.
Mieszanka dłużej się trawi. Zalega w układzie pokarmowym i dziecko przez dłuższy niż po mleku kobiecym czas, nie upomina się o kolejne karmienie. Wydaje się, że dziecko zasnęło głęboko i spokojnie, bo w końcu porządnie najadło się pełną butelką mleka. Wniosek jednak jest mylny. Dziecko śpi długo i głęboko, ponieważ mleko modyfikowane jest ciężkostrawne i organizm dziecka potrzebuje więcej energii, aby je strawić. W tym celu zapada w sen oszczędnościowy: nie marnuje energii na pobudkę, zmiany fazy snu, ani na krótkie przebudzenia, czy zapłakania przez sen. Zajmuje się wyłącznie trawieniem. W tym czasie piersi mają wolne. I jednocześnie nie dostają zwykłego sygnału o tym, ile należy produkować i jakie było faktyczne zapotrzebowanie. Co zrobić w takiej sytuacji?
Na pewno, jeżeli już sprawdziliśmy, czy nasze dziecko przybiera na wadze, warto spróbować poszukać sposobów na wyciszanie malca.
Dobrze jest pamiętać, że takim sposobem może być również przystawienie do piersi. Karmienie nie służy wyłącznie podaniu dziecku jedzenia. To najbardziej naturalny i najczęściej używany sposób na uśpienie dziecka lub wyciszenie po dniu pełnym bodźców. Jeżeli będziemy to robić, dodatkowym bonusem będzie pobudzenie laktacji.
Nie trzeba się bać przystawiania dziecka do piersi po to, żeby go uspokoić, nawet jeżeli wydaje nam się, że już jadło i nie powinno być głodne.
Albo jeżeli wydaje nam się, że piersi są już puste. Dziecko syte poruszy tylko nieznacznie żuchwą, ale nie będzie już przełykało. Po chwili zaśnie. Dziecko potrzebujące jeszcze kilku łyków do pełnej sytości, weźmie samo sprawy w swoje ręce i przystawione skorzysta z możliwości, aby dojeść. A potem również zaśnie.
W przypadku, gdy maluch dobrze przybiera na wadze, a rodzicom wciąż pojawia się myśl, że coś jest nie tak z ilością mleka, trzeba posłuchać siebie.
Przystawiać często. Tak często, jak często dziecko daje znak, że potrzebuje ssania. Pozwalać dziecku samodzielnie regulować laktację i pozwalać mu rządzić jedzeniem. To ono da piersiom najbardziej czytelny sygnał, czy chce jeść, czy już tylko potrzymać pierś w ustach i zapaść w błogi sen.
Mimo wzrostu wiedzy o laktacji, wciąż większość kobiet obawia się o to, że mają za mało mleka. To smutny fakt, wynikający najczęściej z braku pomocy w początkach z dzieckiem. Czasem wystarczyłoby niewielkie wsparcie od kogoś, kto podtrzyma kobietę na duchu i pobudzi w niej wiarę w to, że może ona wykarmić swoje dziecko. Ciało kobiety jest mądre. Dziecko i matka potrafią fantastycznie ze sobą współpracować.
Jeżeli tylko kobieta zaufa samej sobie.
Powyższy tekst dla Fundacji Polekont napisała Weronika Siwecka, Promotorka Karmienia Piersią.